niedziela, 13 września 2015

Rozdział 4 - Fight

"Życie nie jest odtwarzaczem mp3, w którym możesz wybrać co chcesz,
ale jest radiem, gdzie trzeba słuchać tego co jest grane" ~Zayn Malik

~~~~~~~~

Zaskoczona tym co zrobił stałam i się nie ruszałam. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na stołówce i wszyscy się na nas patrzą. Szybko się od niego odsunęłam i walnęłam mu z liścia w twarz. Po chwili wszyscy zaczęli się śmiać, a w moich oczach zgromadziły się łzy. Wybiegłam z płaczem ze stołówki. Skierowałam się do schowka woźnego. Przykucnęłam w kącie i dałam upust emocją. Byłam na niego wściekła, zła, wkurwiona, ale też poczułam się całkiem przyjemnie. Ale nie! Nie mogę! Nie chcę być jego kolejną zdobyczą. Nie dam się. 

~~~~~~~~

Spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach. 
-I widzisz coś narobił idioto?! - warknęłam w jego stronę. 
-Jesteś totalnym frajerem. - powiedziała równie zła Włoszka. Wybiegłyśmy i zaczęłyśmy szukać blondynki. Biedna. Co ona musi czuć? Przechodziłyśmy obok schowka woźnego, kiedy usłyszałyśmy cichutkie łkanie. Spojrzałam na Włoszkę. 
-Lu, w porządku? - zapytałam, kiedy znalazłyśmy się w środku. 
-T-tak. - wyjąkała i podniosła głowę.

~~~~~~~~

-No i zjebałeś cały plan! - powiedział zły meksykanin.
-Nie moja wina. Zrobiłem to co mi kazałeś, więc teraz nie miej do mnie pretensji. - odpowiedziałem i wyszedłem z miejsca pocałunku. Muszę ją znaleźć i wszystko powiedzieć. Może chce ją przelecieć, ale nie chce, żeby cierpiała przed tym jak ją bzyknę. Zobaczyłem jak wychodzi ze schowka woźnego. Całą twarz miała w tuszu. Podbiegłem do niej.
-Nawet nie podchodź. - syknęła brunetka.
-Muszę ją przeprosić.
-Wsadź se w dupę te przeprosiny. - warknęła Włoszka.
-Ludmiła. - powiedziałem błagalnie.
-Dajcie mi z nim pogadać. - odpowiedziała.
-Ale Lu. - spojrzała na nie. - Dobra. - powiedziały jednocześnie.
-A więc co chcesz? - spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałem smutek.
-Przepraszam.
-Super. Idę. Cześć. - chciała odejść, ale złapałem ją za nadgarstek.
-Naprawdę przepraszam.
-Okej. - odpowiedziała niewzruszona.
-Nie wybaczyłaś mi.
-No i co? Mogę iść? - zapytała.
-No i to, że nie puszczę cię dopóki mi nie wybaczysz.
-Okej, wybaczam, a teraz puść.
-Nie wybaczyłaś. - odpowiedziałem.
-Dasz mi spokój? - zapytała. Pokręciłem przecząco głową. Wpadłem na genialny pomysł.
-Mam genialny pomysł.
-Jaki?
-Chodź. - pociągnąłem ją do schowka woźnego.
-Co chcesz? - zapytała, wyraźnie zdziwiona.
-Twoich ust. - powiedziałem po czym wpiłem się w jej usta.

~~~~~~~~

-Dobra, ja idę szykować prezenty dla Violki. - powiedziałem i wyszedłem ze szkoły. Wsiadłem na motor i pojechałem do domu po hajsy. Wchodząc usłyszałem krzyki.
-Co ta dziwka tu robi? Po jaką cholerę ją to sprowadzasz?! - krzyczała mama.
-Bo to jest moja narzeczona! - odkrzyknął ojciec.
-Co tu do chuja się dzieje! - krzyknąłem wchodząc.
-Jak ty się wyrażasz?! - wrzasnął ojciec.
-Stul pysk. - syknąłem i podszedłem do mamy. -Wszystko w porządku? - zapytałem.
-Diego synku, ja już nie mam siły. - odpowiedziała i kilka łez spłynęło jej po policzku. Odwróciłem głowę w stronę tego sukinsyna. Zmrużyłem oczy i podszedłem do niego po czym walnąłem go w tą krzywą mordę.
-O ty zasrańcu. - powiedział ścierając krew z nosa. I rzucił się na mnie.
-Mamo dzwoń po chłopaków! - krzyknąłem i zacząłem się z nim bić. Oj pociekło trochę krwi.

~~~~~~~~

Położyłem jej ręce na biodrach i podniosłem do góry. Ona owinęła nogi wokół mojego brzucha. Złapałem za jej pośladki. No wiecie, żeby nie spadła. Zacząłem zjeżdżać pocałunkami na szyję. Nagle usłyszałem dzwonienie mojego telefonu. Podałem go Ludmile.
-Odbierz.
-Halo? Nie, tu koleżanka Federico. Dobrze, przekażę. - i się rozłączyła.
-Kto dzwonił? - zapytałem sadzając ją na stole.
-Mama Diego, mówiła, że Diego bije się z ojcem i kazał zadzwonić do ciebie i Leona. - odpowiedziała i oddała telefon.
-Kurwa. - syknąłem. -Chodź. - pociągnąłem ją za rękę. Przez co spadła ze stołu. -Przepraszam. - powiedziałem i musnąłem jej dolną wargę.
-Spoko. A gdzie mam iść? - zapytała.
-Ze mną. - odpowiedziałem i biegiem ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych od szkoły. -Siadaj. - powiedziałem. Usiadła na mój motor. Oddałem jej kask.
-Nie Federico. Ty załóż kask. - powiedziała i ściągnęła go.
-Ludmiła nie ma czasu. Zakładaj i nie marudź. - odpowiedziałem. -Ja mam jeszcze jeden. - założyłem drugi kask i ruszyliśmy.

__________________
To jest chyba najdłuższy rozdział w historii tego bloga xdd
Mam nadzieję, że wam się podoba :)))

Besos♥

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 3 - Kiss

"Jeśli masz cel, idź do niego, jeśli masz nadzieję, wierz w nią"

~~~~~~~~

Ubrałam czarne rurki i biały, puchaty sweter. Dzisiaj będzie mała odmiana, pomalowałam usta brzoskwiniową pomadką i zrobiłam małą kreskę przy oczach, włosy związałam w koka i uśmiechając się do lustra na swój widok, wyszłam z łazienki. Wzięłam torbę i zeszłam do kuchni, w której jak zwykle siedziała mama. Pocałowałam ją w polik. 
-Cześć. 
-Hej córuś. Zawieść cię do szkoły? - zapytała.
-Niee, przejdę się. Coś ostatnio to polubiłam. - uśmiechnęłam się. -A i mamo. 
-Tak?
-Będą mogły przyjść do mnie dwie znajome? - zapytałam. 
-A mogę wiedzieć jakie? - uśmiechnęła się. 
-Oczywiście. - również się uśmiechnęłam. -Violetta Castillo i Francesca Cauviglia. 
-A Violetta i Francesca. Znam ich rodziców, pracuję z nimi czasami. - odpowiedziała. 
-O to fajnie. Czyli mogą? 
-No pewnie. - pocałowałam ją jeszcze raz w policzek, wzięłam jabłko i wyszłam do korytarza. Ubrałam moje czarne trampki i zarzuciłam swoją torbę na ramię. 
-Pa mamo! - krzyknęłam. 
-No cześć! - odkrzyknęła mi. Wyszłam i wolnym krokiem udałam się w stronę szkoły.

~~~~~~~~

-Pamiętacie plan? - zapytałem jeszcze raz, tak dla pewności. 
-Nie. - odpowiedzieli mi. Uderzyłem się z otwartej ręki w czoło. Boże z kim ja żyję? 
-To jeszcze raz - zacząłem. -Fede od ciebie pierwszego zaczniemy, bo Ferro raczej nie jest taka łatwa. A więc, na przerwie obiadowej podejdziesz do niej i przeprosisz ją za wczoraj. I jak będzie wstawać to ty ją szybko... Dobra teraz Diego. Violetta też nie jest łatwa, więc codziennie wysyłaj jej jakieś prezenty i kwiaty. A ja Francescą zajmę się sam. - uśmiechnąłem się do nich. -Rozumiecie? 
-Teraz tak. - odpowiedział mi Włoch. 
-Tak. - odpowiedział Hiszpan. 

~~~~~~~~

-Patrz tam jest! - krzyknęłam i pokazałam Włoszce dziewczynę. 
-Ludmiła! - krzyknęła. Dziewczyna odwróciła się w naszą stronę i uśmiechnęła ciepło. Szybko do niej podeszłyśmy i usiadłyśmy obok. 
-Hej. - powiedziała. 
-Hejka. - odpowiedziałam jej. 
-Hej, i jak? Twoja mama pozwoliła? - zapytała szatynka. 
-Tak. - uśmiechnęła się. Fajnie ją widzieć, taką uśmiechniętą, a nie jak kiedyś cały czas smutna. 
-To super. - wstałam i uważając żeby nie wylać naszego picia, przytuliłam blondynkę. 

~~~~~~~~

-Teraz jest dobra okazja. - powiedział Leon. 
-Dobra idę. - wstałem i skierowałem się do stolika dziewczyn. 
-Cześć. - powiedziałem. 
-Czego chcesz? - syknęła Violka. 
-Przyszedłem do Ludmiły. - odpowiedziałem. 
-Po cholerę? - zapytała szatynka. 
-Bo tak. - odpowiedziałem zirytowany. -Ludmiła możemy pogadać na osobności? - zapytałem. 
-Yyy, t-tak. - odpowiedziała i powoli wstała. Odeszliśmy kilka kroków. 
-Przepraszam za wczoraj, tak naprawdę to cię znam. - uśmiechnąłem się. 
-Jak miałbyś nie znać, skoro w pierwszej - boże ile ona gada? - klasie wylałam na ciebie.. - nie czekając chwili dłużej pocałowałem blondynkę. 

~#~#~#~#~
I jest!
Nareszcie :D
Przepraszam, że tak dłuuugo musieliście czekać ;c
Ale musiałam kilka spraw pozałatwiać i tak dalej. 
Akcja się powoli rozwija :))
Mam nadzieję, że wam się podoba :)
I proszę, nie zwracajcie uwagi na długość ;D
Bo wiem, że jest strasznie krótki ;c

Besos♥

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 2 - Hate

 "Czekanie na jakąś wielką prawdziwą miłość 
byłoby śmieszne"

~~~~~~~~

-Hello girls. - odwróciłyśmy głowy w stronę, z której usłyszeliśmy głosy. 
-Czego chcecie? - zapytałam. 
-O, to przecież Francesca i Violetta. - uśmiechnął się. -A ty jak masz na imię? Jesteś nowa? - zwrócił się do Ludmiły. 
-Jesteś idiotą. - chwyciłam Ludmiłę i Violettę za rękę i odeszłyśmy od nich. Jak można jej nie znać? No dobra rozumiem, jest taką szarą myszką. No ale ludzie! U nas w szkole nie ma tylu uczniów. 
-Nie przejmuj się nimi. - powiedziałam do zdezorientowanej dziewczyny.
-Wiem, znam ich. - odpowiedziała. -Verdas, Hernandez i Pasquarelli. Najwięksi łamacze serc w szkole. - uśmiechnęła się. 
-Dlatego wolimy ich olewać. - powiedziała brunetka.

~~~~~~~~

-Lol, olały nas. - powiedziałem zszokowany.
-Inne to lgną do nas, jak ćmy do światła, a te nas tak po prostu olały. 
-Dlatego je wybrałem. Będzie z nimi więcej zabawy, bo będą się stawiały. - odpowiedział Hiszpan, lekko się uśmiechając. 
-Ale serio, co to była za dziewczyna? Pierwszy raz ją widzę. - zapytałem.
-Ty, a to nie jest ta, co wylała na ciebie sok w pierwszej klasie? - zaśmiał się Verdas.
-To jest ona. - zaśmiał się Diego. 
-Będę miał, jak się odpłacić. Ona zniszczyła mi moją białą koszulę, to ja jej za to złamię serce. - uśmiechnąłem się. 
-Idziemy jeszcze raz do nich. - zakomunikował Meksykanin. 

~~~~~~~~

-O boże, przepraszam. - powiedziałam szybko i zaczęłam zbierać książki, które mi wypadły. 
-Nic się nie stało, może ci pomóc? - zapytał. Jakie ma śliczne oczy. 
-Yyy, nie, nie trzeba. - uśmiechnęłam się. 
-Marco. - podał mi rękę. 
-Lara. - wyciągnęłam rękę, starając się, żeby książki znowu mi nie upadły. 
-Może jednak ci pomogę. - zaśmiał się i wziął większość książek. 
-Dziękuję. - również się zaśmiałam. 

~~~~~~~~

Wstałam tak, jak zwykle i wykonałam poranne czynności. Ubrałam różowe rurki i biały sweterek. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Wzięłam torbę do rąk i wyszłam z pokoju. Chwyciłam jabłko, które leżało na blacie w kuchni, spakowałam butelkę wody i jabłko do torby i wyszłam z domu. 
Szłam parkiem słuchając moich ulubionych piosenek. Niedaleko na ławce zobaczyłam dwie dobrze mi znane postacie. 

~~~~~~~~

-Możesz dać mi spokój? - zapytałam już mocno zirytowana.
-Dam ci spokój, jak pójdziesz ze mną na kawę. - uśmiechnął się. 
-Ile razy mam ci mówić, że nigdzie z tobą nie pójdę?! - podniosłam głos.
-Oj Viola, dlaczego taka jesteś? Ja próbuję być miły i..
-No bardzo miły! Jesteś natrętny, a nie miły. - przerwałam mu. Wstałam z ławki i poszłam w stronę zbliżającej się Francesci. 
-Co on od ciebie chciał? - zapytała. Przytuliłyśmy się na przywitanie. 
-Chciał zaprosić mnie na kawę. - odpowiedziałam.
-Czego oni od nas chcą? Wcześniej jakoś ich nie interesowałyśmy. 
-Nie mam zielonego pojęcia. Ale musimy znaleźć Lu, zanim oni to zrobią. - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę szkoły. 

 ~#~#~#~
I tak oto prezentuje się kolejny rozdział :))
Dokładnie nie wiem, kiedy będzie kolejny ;)

Besos♥

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 1 - Friendship

"Bo gdy nie wierzymy w nic, to nie mamy celu,
a bez celu stoimy w miejscu"

~~~~~~~~

Wstałam i wykonałam codzienną rutynę. Ubrałam się w czarne rurki i szarą bluzkę na krótki rękaw. Uczesałam się w kitkę i zeszłam na dół, do kuchni. 
-Cześć mamo. - przywitałam się buziakiem w polik. 
-Hej skarbie. 
-Co czytasz? 
-Patrzę jaka będzie pogoda. - odpowiada. Kiwam głową i wyciągam z szafki szklankę, a z lodówki wyciągam sok pomarańczowy. Nalewam go do szklanki i jednym, zwinnym ruchem wypijam zawartość szklanki. 
-Podwieźć cię dzisiaj do szkoły? 
-Nie, przejdę się. - odpowiadam. Chwytam jabłko, które leży na blacie i żegnam się z rodzicielką. Zakładam czarne trampki i zarzucam na ramię moją torbę, wychodzę z domu. Wolnym krokiem idę w stronę znienawidzonego miejsca przez wszystkich nastolatków. 
-Yy, przepraszam. - zaczepił mnie jakiś chłopak. Odwracam się w jego stronę. 
-Tak? - całkiem przystojny.
-Nie wiem gdzie jest liceum, bo przyjechałem tu wczoraj. Czy orientujesz się gdzie ono jest? - serio? On nie widzi, że jestem w jego wieku? 
-Wiem gdzie ono jest, właśnie tam idę. 
-A czy mógłbym iść z tobą? - pyta z nadzieją. A mogłam jednak jechać z mamą. 
-Tak, chodźmy. 
-Jestem Marco, a ty? - wiedziałam, że w końcu o to zapyta. Ale żeby nie wyjść na jakąś idiotkę, która boi podać swoje imię, to mu powiem. 
-Ludmiła. - odpowiadam. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Chyba zauważył, że nie mam ochoty z nim rozmawiać. 

~~~~~~~~

-Fran! Fran! - usłyszałam wołanie. Odwróciłam się i zauważyłam brunetkę biegnącą w moją stronę. 
-Hej Viola. - uśmiechnęłam się do niej, kiedy znalazła się obok mnie. 
-Hej, ale ty jesteś szybka. - zaśmiałyśmy się. 
-Chodź idziemy, bo zaraz się spóźnimy, a pani Calixo nie lubi spóźnień. 
-No dokładnie. - przeszłyśmy kawałek i już byłyśmy pod szkołą. 
-Do lekcji jeszcze 10 minut, niepotrzebnie się tak śpieszyłyśmy. - powiedziała. 
-Oj tam. - machnęłam ręką. Wyszłyśmy na plac przed szkołą i usiadłyśmy na naszej ławce. A dlaczego nasza? Bo siadamy na niej odkąd zaczęłyśmy chodzić do tej szkoły. 
-Ej, patrz. Ludmiła znowu siedzi sama. - szturchnęła mnie. Odwróciłam głowę w stronę dziewczyny, która siedziała sama i czytała książkę. -Chodź do niej. Od pierwszej klasy siedzi sama. 
-No dobra. - powiedziałam. Viola chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę blondynki. 
-Hej. - uśmiechnęłyśmy się w jej stronę. Podniosła głowę i spojrzała na nas z nad książki. 
-Hej. - odpowiedziała niepewnie. 
-Możemy z tobą posiedzieć? 
-T-tak. 

~~~~~~~~

-No to Macarenę mam za sobą. Teraz trzeba znaleźć kolejną. - powiedziałem. 
-A co? Zerwałeś dopiero teraz z Macą? - zapytał mój przyjaciel. 
-No, a kiedy? 
-Ja z Cande zerwałem już tydzień temu. - zaśmiał się. -Przespała się ze mną, pochodziłem z nią dwa dni i koniec.
-Nieźle. - przybiłem mu piątkę. 
-Siema chłopaki. 
-Siema. - przybiliśmy sobie po piątce. 
-Znalazłem dla nas kolejne zdobycze. - uśmiechnął się chytrze. 
-Jakie? - zapytałem. Diego zawsze znajdzie takie, że łatwo będzie owinąć sobie wokół palca. 
-Tamte trzy. - wskazał na trzy siedzące dziewczyny. Blondynka, brunetka i czarnowłosa. 
-Ja zamawiam blondynę! - krzyknął Włoch. 
-Ja tą czarnowłosą! - krzyknąłem. 
-No to ja tą brunetkę. - uśmiechnął się. 
-No to idziemy. - i ruszyliśmy w stronę siedzących dziewczyn.

~#~#~#~#~
Pierwszy rozdział nie jest długi :/
Jest strasznie krótki :/
Ale taki miał być :D
Są trzy perspektywy, ale
nie napisałam do kogo one należą :D

No to do następnego :*

Besos♥

Prolog "Descubri"

-Yo no soy un zombi
Yo no soy un robot

-Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón

-Soy una estrella 
destinada a brillar

-Non so se va bene
Non so se non va

-Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeeh

-Uno es seguro, adrenalina
El otro sin control..

- Ser valiente y tener coraje
No temer ser quién ahora soy

-Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento

~#~#~#~#~

Tak oto prezentuje się prolog :)
Kawałki tekstu z niektórych piosenek c:
Jakby chciał ktoś wiedzieć z jakich to:
1. Supercreativa
2. Rescata mi corazón
3. Destinada a Brillar
4. Ti Credo
5. Podemos
6. Entre dos mundos
7. Ser Quien Soy
8. Amor en el Aire
 
Besos♥

Powitanie :)

Hej ho!
Witam was na nowym blogu :))
Będzie tutaj prowadzone inne opowiadanie,
niż na moim pierwszym blogu [do którego zapraszam].
Mam nadzieję, że wam się spodoba :*

Besos♥

pierwszy blog - Siempre? Siempre