"Bo gdy nie wierzymy w nic, to nie mamy celu,
a bez celu stoimy w miejscu"
~~~~~~~~
Wstałam i wykonałam codzienną rutynę. Ubrałam się w czarne rurki i szarą bluzkę na krótki rękaw. Uczesałam się w kitkę i zeszłam na dół, do kuchni.
-Cześć mamo. - przywitałam się buziakiem w polik.
-Hej skarbie.
-Co czytasz?
-Patrzę jaka będzie pogoda. - odpowiada. Kiwam głową i wyciągam z szafki szklankę, a z lodówki wyciągam sok pomarańczowy. Nalewam go do szklanki i jednym, zwinnym ruchem wypijam zawartość szklanki.
-Podwieźć cię dzisiaj do szkoły?
-Nie, przejdę się. - odpowiadam. Chwytam jabłko, które leży na blacie i żegnam się z rodzicielką. Zakładam czarne trampki i zarzucam na ramię moją torbę, wychodzę z domu. Wolnym krokiem idę w stronę znienawidzonego miejsca przez wszystkich nastolatków.
-Yy, przepraszam. - zaczepił mnie jakiś chłopak. Odwracam się w jego stronę.
-Tak? - całkiem przystojny.
-Nie wiem gdzie jest liceum, bo przyjechałem tu wczoraj. Czy orientujesz się gdzie ono jest? - serio? On nie widzi, że jestem w jego wieku?
-Wiem gdzie ono jest, właśnie tam idę.
-A czy mógłbym iść z tobą? - pyta z nadzieją. A mogłam jednak jechać z mamą.
-Tak, chodźmy.
-Jestem Marco, a ty? - wiedziałam, że w końcu o to zapyta. Ale żeby nie wyjść na jakąś idiotkę, która boi podać swoje imię, to mu powiem.
-Ludmiła. - odpowiadam. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Chyba zauważył, że nie mam ochoty z nim rozmawiać.
~~~~~~~~
-Fran! Fran! - usłyszałam wołanie. Odwróciłam się i zauważyłam brunetkę biegnącą w moją stronę.
-Hej Viola. - uśmiechnęłam się do niej, kiedy znalazła się obok mnie.
-Hej, ale ty jesteś szybka. - zaśmiałyśmy się.
-Chodź idziemy, bo zaraz się spóźnimy, a pani Calixo nie lubi spóźnień.
-No dokładnie. - przeszłyśmy kawałek i już byłyśmy pod szkołą.
-Do lekcji jeszcze 10 minut, niepotrzebnie się tak śpieszyłyśmy. - powiedziała.
-Oj tam. - machnęłam ręką. Wyszłyśmy na plac przed szkołą i usiadłyśmy na naszej ławce. A dlaczego nasza? Bo siadamy na niej odkąd zaczęłyśmy chodzić do tej szkoły.
-Ej, patrz. Ludmiła znowu siedzi sama. - szturchnęła mnie. Odwróciłam głowę w stronę dziewczyny, która siedziała sama i czytała książkę. -Chodź do niej. Od pierwszej klasy siedzi sama.
-No dobra. - powiedziałam. Viola chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę blondynki.
-Hej. - uśmiechnęłyśmy się w jej stronę. Podniosła głowę i spojrzała na nas z nad książki.
-Hej. - odpowiedziała niepewnie.
-Możemy z tobą posiedzieć?
-T-tak.
~~~~~~~~
-No to Macarenę mam za sobą. Teraz trzeba znaleźć kolejną. - powiedziałem.
-A co? Zerwałeś dopiero teraz z Macą? - zapytał mój przyjaciel.
-No, a kiedy?
-Ja z Cande zerwałem już tydzień temu. - zaśmiał się. -Przespała się ze mną, pochodziłem z nią dwa dni i koniec.
-Nieźle. - przybiłem mu piątkę.
-Siema chłopaki.
-Siema. - przybiliśmy sobie po piątce.
-Znalazłem dla nas kolejne zdobycze. - uśmiechnął się chytrze.
-Jakie? - zapytałem. Diego zawsze znajdzie takie, że łatwo będzie owinąć sobie wokół palca.
-Tamte trzy. - wskazał na trzy siedzące dziewczyny. Blondynka, brunetka i czarnowłosa.
-Ja zamawiam blondynę! - krzyknął Włoch.
-Ja tą czarnowłosą! - krzyknąłem.
-No to ja tą brunetkę. - uśmiechnął się.
-No to idziemy. - i ruszyliśmy w stronę siedzących dziewczyn.
~#~#~#~#~
Pierwszy rozdział nie jest długi :/
Jest strasznie krótki :/
Ale taki miał być :D
Są trzy perspektywy, ale
nie napisałam do kogo one należą :D
No to do następnego :*
Besos♥